
Byłam ostatnio nad morzem. Lubię bardzo polskie morze. Chociaż może i pogoda nie zawsze dopisuje. Nad polskim morzem jest jedyny i niepowtarzalny klimat. Muszę koniecznie mieć ze sobą wygodny leżak i gazety. Reszta mnie nie interesuje.
Chemia basenowa i tenis – czy to nie dziwne?
Coś do picia czy jedzenia mogę kupić sobie od razu na plaży, nie koniecznie biorąc wszystko z sobą. Lubię rozłożyć się wygodnie na leżaczku i wygrzewać w słońcu. Nad morzem najlepsze jest to , że jednak praktycznie zawsze jest jakiś nawet mały ale jednak wiatr. Dzięki, któremu poczucie gorąca jest mniejsze. Także leżąc tak na leżaku czytam i wertuje gazety. Nie wszystkie artykuły bowiem uważam za godne zainteresowania. Albo przeprowadzam istotną dla mnie selekcję. Najpierw czytam artykuły interesujące dla mnie a na koniec zostawiam te mniej ciekawe i rozwiązywanie krzyżówek. Przeglądając jeden miesięcznik zdziwiłam się. Wśród wielu reklam i ogłoszeń jedno zwróciło moją szczególną uwagę. Mianowicie zapachy do sauny reklamowano razem z kosmetykami naturalnymi. Natomiast najlepsza chemia basenowa jak i chlor w tabletkach reklamowano razem z wizytą na polu golfowym. Możliwe, że było to jakieś celowe zagranie marketingowe by właśnie przyciągnąć do tych ogłoszeń reklamowych jeszcze bardziej. Dla mnie było to co najmniej dziwne.
Najczęściej reklamy w takich pismach dotyczą przecież kosmetyków czy ubrań a tu chemia basenowa w ogłoszeniu. Nie zastanawiając się już dłużej nad tym oddałam się błogiemu lenistwu. Szkoda, że takie lenistwo nie może trwać wiecznie.